Zdrowie
Agnieszka Waszkiewicz
09 Cze 2022Czterolatek z astmą, kobieta wyczerpana torsjami. Chorzy kilka godzin czekali na lekarza
Na pomoc w ramach nocnej opieki w szpitalu w Chełmnie czekało ok. 10 osób. Wśród próbujących dostać się do lekarza była skrajnie wyczerpana torsjami kobieta i mama z czteroletnim chłopcem z astmą. Lekarka, która miała pełnić dyżur, nie dotarła. Starosta jej nie zapłaci.
Ludzie byli rozgoryczeni, zirytowani i zestresowani
– Kiedy dotarliśmy, czekało ok. 10 osób – mówiła matka czterolatka. – Wszyscy po kolei po kilkanaście razy dzwonili na numer wywieszony na drzwiach gabinetu lekarskiego, ale telefon milczał – opowiada.
Wśród próbujących dostać się do lekarza była skrajnie wyczerpana torsjami kobieta.
– Wymiotowała do miski – opowiada matka. Po dwóch godzinach siedzenia na korytarzu ludzie zaczęli wychodzić. – My też zrezygnowaliśmy. Byliśmy jeszcze na dole, na izbie przyjęć pytać o lekarza, ale pani, z którą rozmawiałam, jak mantrę powtarzała tylko, że to nie jej wina – relacjonuje matka.
Po co i dla kogo jest nocna opieka?
Sytuację opisała we wtorek wieczorem na Facebooku ciotka czterolatka.
„To jest skandal, moja siostra czeka z chorym dzieckiem. (…) Pytam, po co jest ta nocna opieka i dla kogo? Kto nad tym panuje lub raczej tego nie ogarnia? Może zainteresuje się organ, który jest władny nad chełmińskim szpitalem? Jestem zniesmaczona! I wściekła!" – komentowała.
To zdarzało się już wcześniej
Błyskawicznie odezwało się kilkunastu internautów. Ludzie opisywali, co w ostatnim czasie spotkało ich lub ich bliskich, gdy chcieli skorzystać z nocnej opieki w szpitalu w Chełmnie.
„My też kiedyś czekaliśmy na lekarza 2 godz., przyjechała sobie po 20" – napisała mieszkanka Chełmna.
„Ja w tym roku byłam już siedemnaście razy wściekła i zniesmaczona (…) Sytuacja sprzed kilku tygodni: mama czekała pod gabinetem wysłana z izby przyjęć. O 18 miał być lekarz, po 18 przyszła pani nakleić kartkę, że lekarz będzie o 19, kolejka potworna.
Lekarz pojawił się po 20. W kolejce płakało małe dziecko z kleszczem do wyjęcia. Rodzice czekali z nim ponad dwie godziny, a usunięcie kleszcza trwało dwie minuty. W izbie przyjęć nikt nie chciał tego zrobić" – relacjonowała internautka.
„Mama z urazem kolana czekała sobie ostatnio 5 h na lekarza pod izbą przyjęć" – komentowała kolejna.
„Na wyniki badania krwi czekałem na korytarzu z podejrzeniem zatoru od 11 do 19.30… tak dla przypomnienia, laboratorium jest na 1. piętrze" – napisał ktoś kolejny.
Inni radzili, żeby chełmińską lecznicę omijać szerokim łukiem: „Z doświadczenia to lepiej od razu jechać do Torunia albo do Bydgoszczy nawet… i nie ma co gadać o tym szpitalu… po prostu omijać".
„My jeździmy do szpitala w Grudziądzu niestety, do naszego szpitala mamy blisko, ale ciężko się dostać" – napisała kobieta wychowująca małe dzieci.
Dyrektorka musiała ściągnąć innego lekarza
Opowieści z mediów społecznościowych zbulwersowały starostę, któremu podlega lecznica. – Czytałem o tym, co działo się wczoraj wieczorem w szpitalu – przyznał w środę Zdzisław Gamański.
– Ok. godz. 21 o sprawie dowiedziała się pani dyrektor. Od razu interweniowała. Przyjechała na miejsce i skierowała na nocną opiekę innego lekarza – relacjonuje.
Naganne zachowanie lekarki
Kobieta, która miała pełnić dyżur, nie dotarła z Bydgoszczy.
– To naganne zachowanie, które nie powinno mieć miejsca. Pacjenci nie przychodzą do szpitala z błahostkami, tylko wówczas, gdy naprawdę coś poważnego im dolega i potrzebują pilnej pomocy – mówi Gamański.
– Niestety zdarzają się ludzie, którzy niepoważnie podchodzą do swoich obowiązków i mimo że składali przysięgę, która zobowiązuje ich do udzielania pomocy osobom jej potrzebującym, narażają ich życie i zdrowie – komentuje Gamański.
To nie może się powtórzyć
Według szefa powiatu problem po części wynika z braku specjalistów, z którym borykają się szpitale w całym kraju. Zapewnia, że sprawy nie zostawi.
– Na pewno zostaną wyciągnięte wnioski. Lekarka poniesie konsekwencje finansowe swojego zachowania.
Podpisała umowę ze szpitalem, w ramach której dostaje pieniądze i która do czegoś ją zobowiązuje. Trwają na ten temat rozmowy z prawnikiem. Coś takiego nie może się więcej powtórzyć – podkreśla Gamański.
Nie przyjechała na dyżur, bo była w pracy gdzie indziej
Dyrektorka szpitala twierdzi, że wie o jednym spóźnieniu sprzed wtorku.
– Sytuacja miała miejsce 4 czerwca. Pani doktor nie mogła dotrzeć na czas z przyczyn niezależnych od niej. Po drodze trafiła na wypadek komunikacyjny, ale uprzedziła, że nie zdąży na godz. 18 – opowiada Marzanna Ossowska, szefowa Zespołu Opieki Zdrowotnej w Chełmnie.
– Tym razem zawiodła kwestia przepływu informacji. Coś takiego na pewno nie powinno mieć miejsca i ze swojej strony mogę jedynie przeprosić – tłumaczy.
Z lekarką, która nie przyjechała na dyżur, bo była w pracy w innym miejscu, dyrektorka odbyła już rozmowę. – Jestem po odprawie z kadrą kierowniczą.
W środę wysłałam też pisma do wszystkich lekarzy udzielających świadczeń z prośbą o przestrzeganie dyscypliny pracy. Wierzę, że to pomoże i więcej nie będzie już tego typu problemów – podkreśla.